…zadeklarowała jedna z uczennic, gdy rozmawialiśmy na temat “ściągania” w czasie sprawdzianów i kartkówek.

Nie jestem bez winy – zdarzało mi sie robić “ściągi”, gdy sama chodziłam do szkoły. Inna sprawa, że, będąc okropnym tchórzem, nigdy z nich nie korzystałam. Zresztą – nie było takiej potrzeby. “Skompresowanie” wiedzy z całego rozdziału z historii, czy biologii tak, by zmieściła się na skrawku papieru mniejszym od dłoni (pismem odręcznym!) wymagało starannego przemyślenia, wyłonienia najistotniejszych informacji i zastosowania sobie tylko znanych skrótów i symboli. W efekcie tych zabiegów, chcąc nie chcąc, zapamiętywałam opracoywane treści i już nie musiałam używać zakazanej “pomocy naukowej” (no i jeszcze… to o tchórzu).

Z czasem, być może pod wpływem kultury anglosaskiej (która z racji zawodu jest mi bliska) ale na pewno w wyniku własnych przemyśleń, doszłam do wniosku, że nie uznaję “ściagania”. To znaczy, uznaję je… za oszustwo. I nie mam tu na myśli oszukiwania nauczyciela (no, może trochę), ale przede wszystkim chodzi mi o nieuczciwość wobec mniej “zaradnych” członków klasy oraz – a właściwie przede wszystkim – siebie samego.

Jakoś tak jest, że osoby, które “potrafią kombinować” są – paradoksalnie – postrzegane jako “fajniejsze”, od tych uczciwych, zwanych często “naiwniakami”. Przecież “trzeba sobie jakoś radzić”! No tak. Ale nie zgadzam się na mylenie przedsiębiorczości z nieuczciwością. Wszyscy chyba znamy przypadki, gdy ktoś kompletnie “zielony” odpisał sprawdzian od kogoś, kto się nauczył i – w konsekwencji – dostał te samą ocenę. Mnie to pachnie wykorzystywaniem. Co gorsza – ten “cwany” często “odwdzięcza się” temu “naiwnemu” wyśmiewając go, obgadując za plecami lub… dnosząc na niego do nauczycieli. Po co? A choćby po to, by “zabłysnąć” i odwrócić uwagę od swoich braków. Gratuluję pomysłu! Jest tylko jeden szkopuł…

Wierzę, że tak naprawdę, to, co inni o nas myślą nie jest aż tak istotne, jak to, co sami o sobie myślimy. A co może myśleć o sobie ktoś, kto cały czas “kombinuje”? Jak sam siebie postrzega? A może całą swoją energię wkłada w zbudowanie sztucznego wizerunku samego siebie, bo pokazanie innym, kim jest naprawdę byłoby…. co najmniej niekomfortowe?

Jeżeli chcielibyście wypowiedzieć sie na ten temat – zapraszam do dyskusji w komentarzach lub na lekcji (w tym drugim przypadku – in English, please!)

About Author

Leave Comment