„KOCHA SIĘ CZYNAMI A NIE SŁOWAMI…”
– Zawartą w tym zdaniu prawdę mieliśmy ostatnio okazję praktykować w murach naszej szkoły!
Już po raz drugi w naszej szkole, dnia 31 marca 2014 r., miało miejsce spotkanie młodzieży klas trzecich i czwartych z przedstawicielem fundacji DKMS: „Wspólnie przeciw białaczce”, która ma jeden cel – znalezienie jak największej liczby dawców komórek macierzystych, dla ludzi, którzy chorują na raka krwi.
Tym razem odbyło się ono w szkolnej auli przy dużym udziale zainteresowanych.
Na początku spotkania p. dr Ewa Seweryn – lekarz medycyny współpracująca z fundacją, fachowo, ale w przystępny sposób opowiedziała zebranym o tym, czym fundacja się zajmuje, jak pobiera się materiał genetyczny, co to znaczy zostać „potencjalnym dawcą szpiku” itp.
Najpierw opowiedziała o początkach fundacji, jej misji i osiągniętych już wynikach. Wskazała, że DKMS zarejestrowana w Polsce od 2008 r., w ciągu kilku lat stała się największą w kraju bazą dawców komórek macierzystych, w której obecnie zarejestrowanych jest ok.472 000 osób, spośród których wyłoniono już 1033 dawców.
„Są to wspaniałe wieści – stwierdziła – bo te 1033 osoby dawców, to 1033 szanse na uratowanie czyjegoś życia. Dla większości chorych na białaczkę, jedyną szansą na wyzdrowienie jest przeszczep zdrowych komórek macierzystych od „genetycznego bliźniaka”.
Po czym opowiedziała na czym polega pobieranie próbek do oznaczenia i sklasyfikowania materiału genetycznego.
Okazało się to bardzo proste. Wystarczy specjalny patyczek włożyć do ust, potrzeć nim wewnętrzną stronę policzka, wyjąć i zabezpieczyć. Tak przygotowana próbka wędruje do laboratorium i jest oznaczana – „rozczytywana” pod względem genetycznym, a osoba trafia do bazy potencjalnych dawców.
Następnie młodzież dowiedziała się na czym polega pobieranie „materiału”, kiedy już ktoś zostanie takim dawcą.
Istnieją dwa sposoby: pierwszy, najczęściej stosowany, to pobieranie komórek macierzystych z krwi obwodowej (procedura jak przy zwykłym oddawaniu krwi). Metoda ta stanowi 80% wszystkich zabiegów. Drugi, to pobieranie szpiku z talerza kości biodrowej, a nie, jak się powszechnie uważa, z rdzenia kręgowego. Zabieg wykonywany jest w szpitalu w znieczuleniu ogólnym przy użyciu specjalnej igły. Po ok. trzech dniach po takim zabiegu dawca wraca do domu.
W drugiej części spotkania, był czas na zadawanie pytań. Pani doktor starała się odpowiedzieć każdemu na nie w sposób jasny i wyczerpujący. Zachęcała osoby pełnoletnie do przystąpienia do banku szpiku, opowiadając zgromadzonym przykłady zwykłych ludzi, którzy oddając niewielką część swoich komórek w ten sposób uratowali komuś życie.
Na koniec uczniowie, którzy chcieli stać się potencjalnymi dawcami szpiku kostnego, zapisywali się na listę chętnych.
Tym razem na pobranie od nich materiału genetycznego chętni musieli poczekać trzy tygodnie. Wynikało to z faktu, że właśnie w tym czasie weszły w obieg unowocześnione „patyczki”, za pomocą których pobierano materiał genetyczny. Więc trzeba było poczekać na przysłanie ich do szkoły. Kiedy tylko nowe „próbniki” przyszły, kolejka ustawiła się ponownie. Przez dwa dni, tj.23.04. 14 r. i 25.04.14 r. wymazy (materiał do klasyfikacji) pobierała od chętnych szkolna pielęgniarka – p. Bogumiła Poźniak przy asyście p. Ani Dębowskiej – nauczycielki i organizatorki przedsięwzięcia. Poddanie się procedurze, jak obiecywano, było proste i bezbolesne! Następnie zebrane próbki zapakowano i wysłano do laboratorium. Tam, po ich „rozczytaniu” i „skatalogowaniu”, ich właściciele zostaną zapisani w bazie danych. W ten sposób, w razie potrzeby staną się osobami, które uratują komuś życie.
Akcja, w czasie jej trwania rozreklamowana była po całej szkole. W każdym budynku wysiały kolorowe plakaty zachęcające wszystkie osoby pełnoletnie do wzięcia w niej udziału i informujące w sposób wyczerpujący i jasny na czym ona polega. O tym się rozmawiało w klasach i na szkolnych korytarzach. To zainteresowanie tematem i kampania wizualna okazały się bardzo korzystne dla Sprawy. Do gabinetu pielęgniarskiego – oprócz osób zapisanych na listę chętnych, zgłosiła się jeszcze spora grupa ludzi spoza listy, która spontanicznie odpowiedziała na apel. Byli wśród nich nauczyciele, pracownicy szkoły i inni uczniowie, którzy w ten sposób powiększyli grono ludzi gotowych do pomocy potrzebującym chorym.
To były wspaniałe chwile praktycznego okazywania innym miłości, współczucia i wsparcia. W osobach biorących w akcji udział pozostawiły przekonanie, że zrobiły naprawdę coś dobrego, w młodszych obudziły pragnienie udziału w takiej akcji w przyszłości.
Pamiętajmy! Dobro mnoży się przez dzielenie! Naprawdę warto pomagać!
A.D.